"Kobieca siła"
Długo zbierałam się, żeby o tym napisać. I dalej nie bardzo wiem jak zacząć. Pewnie zacznę od początku…
Mam koleżankę, z którą znam się już ponad 27 lat. Specyficzna osoba. Pracowita, z talentem w rękach. Odkąd pamiętam ciężko pracowała. Założyła własny interes, który po niedługim czasie, zaczął przynosić duże zyski. Jej małżeństwo było poszanowaniem obu stron, cały czas, przez wszystkie lata, między nimi była chemia. Nigdy nie słyszałam, żeby się kłócili, wyzywali, nigdy nie słyszałam narzekań jednej strony na drugą. Ich dwaj synowie byli już dorośli, kiedy zdecydowali się na trzecie dziecko - pomyślałam, że zwariowała a ona odparła, że teraz dopiero wie, co to dojrzałe i świadome macierzyństwo. Byli szczęśliwi. Kupili mieszkanie, później dom. Nigdy nie dawała nikomu odczuć, że ona ma więcej pieniędzy niż ktoś inny. Kiedy zaczął się kryzys byli na etapie remontu domu. Jej mąż wyjechał „za chlebem” na drugi koniec Europy. Ona dalej pracowała w kraju i zajmowała się najmłodszym synem. Rok temu podjęła życiową decyzję – wyjeżdża z Polski, bo oboje z mężem stwierdzili, że dziecko nie może wychowywać się bez ojca. Sprzedała tu wszystko. Firmę, mieszkanie a dom wynajęła. Wyjechała. I ślad po niej zaginął. Zerwała wszelkie kontakty ze znajomymi. Do nikogo się nie odzywała, do nikogo nie dzwoniła, do nikogo nie pisała nawet na portalach społecznościowych. Aż tu któregoś popołudnia zadzwoniła moja komórka. Ona. Zaczęłyśmy rozmawiać. Zaczęła mi tłumaczyć, dlaczego tyle miesięcy milczała. Rozgrzeszyłam ją w rozmowie, twierdząc, że widocznie trzeba było jej czasu na asymilację w obcym kraju. Przerwała mi. To nie potrzeba zaaklimatyzowania się była powodem milczenia. Okazało się, że mąż ją tam ściągnął, żeby… żeby jej powiedzieć, że kogoś ma…Dostałam obuchem w łeb….Tu w Polsce nie ma do czego wrócić. Ich pieniędzmi „zaopiekował” się on. Pomagają jej obcy ludzie i powoli zaczyna odzyskiwać równowagę psychiczną. Po jej telefonie długo nie mogłam złapać równowagi psychicznej. Ja. Osoba zupełnie postronna. Obserwator. A jak musiała się czuć Ona? Nie skarżyła się na Niego, nie przeklinała go, napomknęła tylko o stylu w jakim się z nią rozstał. Szczególnie wryło mi się w pamięć jedno zdanie przez Nią wypowiedziane: „Tu w obcym kraju, wśród obcych ludzi w tej sytuacji jaką zastałam podczas najtrudniejszych dni nie miałam się nawet do kogo przytulić”. W głowie kołatały się tylko dwa pytania PO CO JĄ TAM ŚCIĄGNĄ I TO Z MAŁYM DZIECKIEM…. I JAKIM TRZEBA BYĆ CZŁOWIEKIEM ŻEBY W TAKIEJ SYTUACJI ZOSTAWIĆ MATKĘ SWOICH DZIECI, w obcym kraju, bez pracy, bez mieszkania, bez znajomości języka, bez pieniędzy, bez pomocy i z kilkuletnim dzieckiem. Nie wiem jeszcze jak dalej ułoży się jej życie, ale na razie radzi sobie. Kilka dni temu pisałam „W CZYM TKWI KOBIECA SIŁA”…. Odpowiadając na to pytanie to myślałam o Niej.
Psychologowie twierdzą, że im kobieta silniejsza, tym w środku jest bardziej bezradna. Nie wiem czy kobieca siła „wpasowała” się do tych psychologicznych ram i schematów. Kobieca siła bierze się na pewno nie z tego, że chodzimy na fitness czy siłownię, podnosimy ciężary godne niejednego kulturysty i wzmacniamy mięsnie - bierze się z tego, że podnosimy i dźwigamy same siebie, jak tylko życie nas powala. Nieraz przygniecione do ziemi wstajemy, podnosimy same siebie, bez wsparcia i bez pomocy. Każda z nas swoje źródło mocy. Ktoś kiedyś powiedział …że „nie było by kobiecej siły gdyby nie mężczyźni” Nie zgadzam się z tym!! Kobieta jest bezbronna tylko wtedy, kiedy schnie jej lakier na paznokciach. Kobieca siła tkwi w nas kobietach , to nasza delikatność i emocjonalne podejście do życia i świata, które często jest powodem drwin ze strony mężczyzn. To nie jest wada, to nasza siła i zaleta. Żyć musimy odważnie, z emocjami i pasjami. W tym tkwi siła.
Długo zbierałam się, żeby o tym napisać. I dalej nie bardzo wiem jak zacząć. Pewnie zacznę od początku…
Mam koleżankę, z którą znam się już ponad 27 lat. Specyficzna osoba. Pracowita, z talentem w rękach. Odkąd pamiętam ciężko pracowała. Założyła własny interes, który po niedługim czasie, zaczął przynosić duże zyski. Jej małżeństwo było poszanowaniem obu stron, cały czas, przez wszystkie lata, między nimi była chemia. Nigdy nie słyszałam, żeby się kłócili, wyzywali, nigdy nie słyszałam narzekań jednej strony na drugą. Ich dwaj synowie byli już dorośli, kiedy zdecydowali się na trzecie dziecko - pomyślałam, że zwariowała a ona odparła, że teraz dopiero wie, co to dojrzałe i świadome macierzyństwo. Byli szczęśliwi. Kupili mieszkanie, później dom. Nigdy nie dawała nikomu odczuć, że ona ma więcej pieniędzy niż ktoś inny. Kiedy zaczął się kryzys byli na etapie remontu domu. Jej mąż wyjechał „za chlebem” na drugi koniec Europy. Ona dalej pracowała w kraju i zajmowała się najmłodszym synem. Rok temu podjęła życiową decyzję – wyjeżdża z Polski, bo oboje z mężem stwierdzili, że dziecko nie może wychowywać się bez ojca. Sprzedała tu wszystko. Firmę, mieszkanie a dom wynajęła. Wyjechała. I ślad po niej zaginął. Zerwała wszelkie kontakty ze znajomymi. Do nikogo się nie odzywała, do nikogo nie dzwoniła, do nikogo nie pisała nawet na portalach społecznościowych. Aż tu któregoś popołudnia zadzwoniła moja komórka. Ona. Zaczęłyśmy rozmawiać. Zaczęła mi tłumaczyć, dlaczego tyle miesięcy milczała. Rozgrzeszyłam ją w rozmowie, twierdząc, że widocznie trzeba było jej czasu na asymilację w obcym kraju. Przerwała mi. To nie potrzeba zaaklimatyzowania się była powodem milczenia. Okazało się, że mąż ją tam ściągnął, żeby… żeby jej powiedzieć, że kogoś ma…Dostałam obuchem w łeb….Tu w Polsce nie ma do czego wrócić. Ich pieniędzmi „zaopiekował” się on. Pomagają jej obcy ludzie i powoli zaczyna odzyskiwać równowagę psychiczną. Po jej telefonie długo nie mogłam złapać równowagi psychicznej. Ja. Osoba zupełnie postronna. Obserwator. A jak musiała się czuć Ona? Nie skarżyła się na Niego, nie przeklinała go, napomknęła tylko o stylu w jakim się z nią rozstał. Szczególnie wryło mi się w pamięć jedno zdanie przez Nią wypowiedziane: „Tu w obcym kraju, wśród obcych ludzi w tej sytuacji jaką zastałam podczas najtrudniejszych dni nie miałam się nawet do kogo przytulić”. W głowie kołatały się tylko dwa pytania PO CO JĄ TAM ŚCIĄGNĄ I TO Z MAŁYM DZIECKIEM…. I JAKIM TRZEBA BYĆ CZŁOWIEKIEM ŻEBY W TAKIEJ SYTUACJI ZOSTAWIĆ MATKĘ SWOICH DZIECI, w obcym kraju, bez pracy, bez mieszkania, bez znajomości języka, bez pieniędzy, bez pomocy i z kilkuletnim dzieckiem. Nie wiem jeszcze jak dalej ułoży się jej życie, ale na razie radzi sobie. Kilka dni temu pisałam „W CZYM TKWI KOBIECA SIŁA”…. Odpowiadając na to pytanie to myślałam o Niej.
Psychologowie twierdzą, że im kobieta silniejsza, tym w środku jest bardziej bezradna. Nie wiem czy kobieca siła „wpasowała” się do tych psychologicznych ram i schematów. Kobieca siła bierze się na pewno nie z tego, że chodzimy na fitness czy siłownię, podnosimy ciężary godne niejednego kulturysty i wzmacniamy mięsnie - bierze się z tego, że podnosimy i dźwigamy same siebie, jak tylko życie nas powala. Nieraz przygniecione do ziemi wstajemy, podnosimy same siebie, bez wsparcia i bez pomocy. Każda z nas swoje źródło mocy. Ktoś kiedyś powiedział …że „nie było by kobiecej siły gdyby nie mężczyźni” Nie zgadzam się z tym!! Kobieta jest bezbronna tylko wtedy, kiedy schnie jej lakier na paznokciach. Kobieca siła tkwi w nas kobietach , to nasza delikatność i emocjonalne podejście do życia i świata, które często jest powodem drwin ze strony mężczyzn. To nie jest wada, to nasza siła i zaleta. Żyć musimy odważnie, z emocjami i pasjami. W tym tkwi siła.
autorka tekstu: Jaga to Ja
strona internetowa: http://jagatoja.blogspot.com/
Wpis powstał w ramach akcji BLOGowacje, której pomysłodawczyniami sią Barbara K. - autorka blogu Cornusowo oraz Monika Szostek - autorka blogu i serii książek o Qwertym Seymorze. Przedsięwzięcie ma na celu rekomendowanie wartościowych blogów i tego, co dobre poprzez publikowanie na swojej stronie artykułów wybranych twórców, a tym samym tworzenie sieci interakcji pomiędzy blogerami.